Czy napisać książkę?

Nieśmiertelność nie może być tylko wiarą. Jest mną, który zostanie przekazany w słowach, czynach i dziełach, które pozostawię po sobie.
Życie zdradza mnie ze śmiercią i negocjuje warunki na które nie mam żadnego wpływu. Jeśli teraz odejdę w zapomnienie nie będę w stanie udowodnić jak bardzo kochałem nie będę też w stanie udowodnić czy byłem tylko kopią samego siebie. Moja śmierć nie doda szlachetności żywym.


- Prawie umarłem. Pierwszy raz w życiu odczułem strach przed śmiercią. Oddech, który przychodzi w chwili narodzin i niezauważalnie towarzyszy każdego dnia i nocy nagle zanikł a każdy łyk powietrza sprawiał ból przeradzając się w paniczną walkę o przetrwanie. – po kolejnym łyku kawy zacząłem kontynuować rozmowę – Kiedy nadchodzi koniec przeżytej chwili, trudno jest wytłumaczyć sobie, że jakoś to będzie, przecież da się to przeżyć i że to nie koniec świata. Koniec życia to wszakże koniec nas samych. Inni to przeżyją, wynajdą wytłumaczenie kolei życia i śmierci. Nigdy nie jest za wcześnie na śmierć, a już na pewno na własną śmierć.

Życie to piękna opowieść, która staje się niepowtarzalną historią. Jeśli nie zdążę jej opowiedzieć to zniknie bez pamięci, lub stanie się różnokolorowym obrazem w przekazach żałobników, którzy zniekształcą moją prawdziwą postać. W swych opowieściach stworzą obrazy pozbawiony realnego kształtu niczym Pablo Picasso na swoich płótnach a z czasem te obrazy staną się  bardziej rozchwytywane niż prawdziwa pamięć o mnie. Każdy stanie się ekspertem mojego życia jeszcze za życia i po jego zakończeniu; jednocześnie nie biorąc odpowiedzialności jaka z tego wynikała. Wydaje się, że każdy z nich mógłby napisać o mnie książkę składającą się z wielu tomów, choć o sobie samym nie zdoła napisać jednego mądrego rozdziały. Nie jestem nadzwyczajny w tym, co przeżyłem a śmierć nie doda wartości mojej  duszy.

- Może napisze Pan książkę o swoim życiu?
- Czy mógłbym napisać książkę? Raczej nie. Zawsze szkoda mi było czasu na pisanie a już niezwykle ubogie byłoby pisanie o sobie. Wolałem żyć a tym bardziej teraz uświadamiam sobie jak cenne to było życie. Nie było…  tylko jest i tutaj muszę postawić kropkę.
- Dlatego mówię, że musi to być książka o życiu.
- Ciekawy jestem jak odnalazłabyś ją na półce na której leży już tysiące innych książek?
- Nie wiem jak ale na pewno bym na nią trafiła. Tak jak trafiłam na Pana dzisiaj w tej kawiarni. Nigdy wcześniej Pana nie widziałam a mimo to się spotkaliśmy się i rozmawiamy.
- Wiele razy myślałem o tym żeby stworzyć dzieło, które przetrwa i będzie odbiciem moich pragnień, słabości i siły. Dzieło, które będzie przypomnieniem, że żyłem i jak żyłem, dla kogo i z kim. Lecz cóż mógłbym stworzyć za życia, żeby opowiedzieć jego sens skoro jeszcze tyle życia pozostało przede mną? Nie jestem przecież artystą, jeśli w ogóle można powiedzieć, że dzisiaj mamy artystów którzy są w stanie stworzyć coś niepowtarzalnego. Dzieło które przetrwa setki lat. Sztukę, która nie jest kopią czegoś co już było. Po za tym  jaki artysta za życia żył zauważony? Dopiero po śmierci ich wartość rosła uzależniona od wartością dzieł w prywatnych kolekcjach milionerów. Wielcy artyści umierali tworząc nieśmiertelność, która po nich pozostała a która niewiele im dała z siebie kiedy najbardziej tego potrzebowali. Bardziej praktycznym twórcą jest murarz, który postawi dom i czerpie z tego korzyści już za swojego życia trwoniąc pieniądze za swoją pracę.
Największym dziełem, jakie możemy stworzyć za życia jest nasze życie. Dzieło unikalne choć wielu jest takich którzy sięgają po jego falsyfikat. Kroczenie swoimi śladami jest trudniejsze niż parodiowanie cudzych kroków. Błądząc nie zauważamy własnych śladów i chodząc cudzymi zataczamy błędne koło. Mamy syndrom wypierania samych siebie, jeśli leży to w naszej korzyści. Za to tak dumnie przyjmujemy dyplomy za czyny, które należą do innych.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Młodość

Prostytucja

Więcej niż pożądanie