Moja największa kochanka
- Czasami łatwiej jest
zachować wierność innym niż samemu sobie. – kontynuowałem swoją myśl o
związkach - Składanie obietnic, które słyszą inni motywuje nas do ich
wypełnienia choćby, dlatego że chcemy im udowodnić, że możemy coś osiągnąć a
te, które wypowiadamy w swoim sercu są niepoparte presją otoczenie, bez ciężaru
nakazu i z lekkością przekładamy je na inne czasy które bardziej sprzyjają naszym
postanowieniom. Odkładamy siebie jak mapę, która wydaje się być nie potrzebna w
znanym nam krajobrazie. Przecież nikt tak nie zna nas jak my sami. Pewni siebie
kroczymy do przodu omijając najcenniejsze chwile, które nas spotykają a kiedy
przychodzi moment, lub świadomość zakończenia tej wędrówki uświadamiamy sobie
jak wiele mogliśmy i chcieliśmy a co pozostało niespełnione.
Pijąc kolejną filiżankę kawy siedzimy
rozmawiając o życiu. O tym które przemija i o tym które w pełni kwitnie.
Różnica pokoleń nie przeszkadza nam w dialogu choć chwilami mam wrażenie, że
dialog przeszkadza w czymś o wiele bardziej wnikliwym. Kobieta i mężczyzna z
dwóch różnych światów.
- Dużo Pan miał kochanek?
- Przy kobiecie nie wypada
mówić o innych kobietach a tym bardziej o kochankach.
- Nie chcę nazywać kobiet
które kochałem kochankami. Jeśli kobietę uważa się za przedmiot, bo przecież w
dużej mierze właśnie nim jest kochanka, to jest to równoznaczne z nadaniem jej
przyziemnego kształtu, który można rozmienić lub przetopić na inny, który jest bardziej
pożądany.
- Przecież sex jest przyjemny
i nie można powiedzieć, że jest to uprzedmiotowianie ciała.
- Tak jest przyjemny, nawet
bardzo, ale jeśli kochasz swojego partnera to nie jest to tylko sex. Staje się
on piękną sztuką, w której gra cała symfonia, płótnem, na którym najwspanialsi
malarze biorą na warsztat każdy szczegół obrazu, gdzie dłuto rzeźbi najgłębsze
szczegóły rzeźby i gdzie żaden poeta nie jest w stanie opisać doznań słowami, taki
sex jest jak teatr gdzie reżyserem jest ciało i umysł, które tańczą we dwoje. –
z nikim nie rozmawiałem o seksie dlaczego teraz to robię? Czasami zastygamy
słowem i wpatrujemy się w jeden punk, który staje się połączeniem naszej
rozmowy z milczeniem. Zdarza się, że po łyk kawy sięgamy w tym samym momencie
podobnie jak w tej samej chwili nabieramy powietrza by powiedzieć pierwsze słowo,
aby kontynuować rozmowę.
Komentarze
Prześlij komentarz